No i stało się. Mój laptop przestał działać we wtorek (15.XI). Po zgłębieniu internetu wszystko wskazywało na padnięta kartę graficzną. Znalazłem również kontrowersyjny sposób naprawy polegający na włożeniu karty graficznej do piekarnika i wypiekanie w temperaturze 180°C przez 8 i pół minuty.
http://www.nhl.pl
http://www.portal24h.pl/
Niestety, na szczeście (niepotrzebne skreślić) nie miałem do dyspozycji piekarnika z termostatem. Nie chcąc ryzykować zwróciłem się pośrednio do "człowieka z AGH", który dosyć sceptycznie podchodził do tematu, ale rządny eksperymentów powiedział, że można spróbować, ale nie w piekarniku tylko w chromatografie...
Stawiłem się w umówionym terminie. Po wypiciu kawki, przystąpiliśmy do rozbiórki laptopa. W tym modelu, żeby wyjąć kartę należy zdemontować wszystko do gołej płyty głównej. W czasie rozbiórki, jeden z układów scalonych wyglądał na przegrzany, co skutecznie odciągnęło nas od wypiekania karty. Choć w przysłowiowym międzyczasie, pan Jurek wykonał 2 eksperymenty z pieczeniem elektroniki...
Trochę czasu poświęciliśmy na znalezienie schematu. Dobry człowiek z AGH zadeklarował się, że zdiagnozuje płytę główną i ten domniemany winny układ scalony w domu...
Następnego dnia po serii telefonów okazało się, że temat musimy odroczyć przynajmniej do popołudnia. Około godz. 14 odebrałem telefon, że komputer działa.
Karta została upieczona..., ale beze mnie :(. Laptop póki, co działa :) - ale to pewnie kwestia czasu...
No nic. Odczucia, jak po exposé - kryzys jest nieunikniony...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz