700 m spacerku pod górkę od zaparkowanego samochodu, no i jesteśmy pod murami zamku... jeszcze tylko taran i wchodzimy do środka...
Oczywiście, do zamku skradaliśmy się buczynowym lasem, czy jak kto woli buczyną karpacką
Po wdarciu się, na dziedzińcu, okazało się, że nie jest to wolnostojąca wieża, jak to się nam zdawało, gdy mijaliśmy niejednokrotnie zamek w drodze na Śląsk...
nasza księżniczka poczuła zew krwi
dominujący punkt - wieża, można jej zrobić ze 100 fotek, ale po co...
nastrojowy korytarz, szkoda, że w komnatach pustki... bo noc w takim miejscu bylaby naprawdę klimatyczna...
rodzinne zdjątko: królowa z księzniczką
widok na wejście na dziedziniec wewnętrzny (górny)
widok ze szczytu wieży na część ruin zamku...
...oraz na malowniczą okolicę...
...powrót z wieży...
inne spojrzenie na zamek Lipowiec można znaleźć na blogu Agaty
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz