Pierwsze rzuciły mi się w oczy dziwne koraliki jakie nosił. potem się okazało, że koraliki tworzyły z nim jedność. Były czymś na kształt morgensternów wyrastających z ciała. Zapewne potwór, którym się powoli okazywał złapany twór używał ich do ogłuszania napastników lub ofiar...
Skoro to jest muchopodobne to na pewno musi mieć skrzydła - pomyślałem. No i miało. Ale nie jakieś zwykłe jak mucha domowa... jakieś takie inne...
Oglądając kolejne szczegóły nie zauważyłem prawdziwej istoty potwora... Był straszny, gdy obejrzałem go w ogólności kształtów.
A najbardziej przeradzający był ten szelmowski usmiech...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz